Archiwum lipiec 2003, strona 1


lip 22 2003 umieranie
Komentarze: 2

no, może nie aż tak dramatycznie ale... tak mniej więcej się czuję.

nie pisałem nic od kilku dni i właściwie już miałem przestać, bo przez chwilę wydawało mi się czymś strasznie głupim wywlekać na blogu wobec obcych ludzi jako obcy człowiek to, co gdzieś we mnie się dzieje... ale życie okazuje się być tak zaskakujące, że nie zawsze wcześniejsze postanowienia są możliwe do realizacji...

otóż - nagle świat runął mi na głowę. nagle człowiek, który wydawał mi się bliski, z którym jakies nadzieje już były powoli wiązane, uzewnętrznił się... nie, nie przede mną! i to chyba najgorsze... on też bloguje. i właściwie jestem głupim chujem, bo tam zajrzałem. tak pewnie nadal żył bym sobie w błogiej nieświadomości... o co chodzi? hmmm, on - jak mówi - nie jest gotowy na uwiązanie... no tak, bo ja jestem strasznym łańcuchem...

nie wiem nawet, co chcę wyrazić bo tyle się we mnie kotłuje myśli, smutków, wściekłości, że werbalizacja jest utrudniona i boję się napisać czegoś, czego będę potem żałował...

nie umarło uczucie, nie umarła miłość... umarła wiara w człowieka.

kevin : :
lip 16 2003 smutno...
Komentarze: 1

serce w rozterce...

coś się psuje między Nami.

smutno mi

kevin : :
lip 15 2003 jestem...
Komentarze: 3

gejem i nie wiem, czy to aż taka atrakcja! Graphitowa skomentowała mnie, że więcej ludzi by tu zajrzało, gdybym wcześniej o tym powiedział. ale ja nie chcę, że by ludzie patrzyli na mnie przez pryzmat mojej orientacji! nie ukrywam się ale i się nie obnoszę ze swoim gejostwem

kevin : :
lip 15 2003 gorączka poniedziałkowej nocy
Komentarze: 1

jak szaleni kochaliśmy się wczoraj, było ciepło i... hmmm...

ustalają mi się priorytety :-) i bynajmniej nie jest to sex!!! zaczynam rozumieć co to znaczy "być z kimś"... tylko nadal boję się emocjonalnego zaangażowania chociaż nie da się nie angażować mieszkając z Nim...

kevin : :
lip 14 2003 poniedziałek
Komentarze: 0

zapowiadał się uroczy dzionek spędzony przy kawie i surfowaniu po sieci ale nagle jakby wszyscy sobie przypomnieli, że mają coś do załatwienia w biurze... co za naród!!! aż się chce momentami powiedzieć "jem przecież", ale życie to nie "Miś"...

"przy całym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą" - te słowa chodzą mi po głowie od kilku dni. i wgryzam się teraz w swoją duszę, żeby wiedzieć, z czym ten spokój zachować... jestem przerażony! po 25 latach życia nagle uświadomić sobie, że własna dusza jest najbardziej obcym ciałem, jakie kiedykolwiek we mnie się znalazło, to niezbyt miłe odkrycie. zwłaszcza, że dusza to jednocześnie byt każdemu człowiekowi najbliższy... uczę się teraz z nią rozmawiać, słucham, co ma do powiedzenia, czego pragnie! to niesamowite! przez całe życie słuchałem ludzi, Boga - a nigdy nie słyszałem własnej duszy!!! Kolumb odkrywając Nowy Świat nie czuł się tak zajebiście, jak ja teraz :-) w jednej chwili poczułem się wyniesiony nad cały ten ziemski padół, nad wszystkie problemy, smutki, niepewność, i ta Boska cząstka mnie nadal chciała wyżej! ale ja nieco ją przystopowałem... zanim zupełnie uleci w przestworza, muszę jeszcze parę rzeczy załatwić...

zacząć od ustalenia priorytetów, tak, od tego zacząć... reszta się ułoży, byle bym wiedział, czego w życiu chcę.

kevin : :