Komentarze: 1
cichy zapada zmrok...
powoli uspokajam się
cichy zapada zmrok...
powoli uspokajam się
no, może nie aż tak dramatycznie ale... tak mniej więcej się czuję.
nie pisałem nic od kilku dni i właściwie już miałem przestać, bo przez chwilę wydawało mi się czymś strasznie głupim wywlekać na blogu wobec obcych ludzi jako obcy człowiek to, co gdzieś we mnie się dzieje... ale życie okazuje się być tak zaskakujące, że nie zawsze wcześniejsze postanowienia są możliwe do realizacji...
otóż - nagle świat runął mi na głowę. nagle człowiek, który wydawał mi się bliski, z którym jakies nadzieje już były powoli wiązane, uzewnętrznił się... nie, nie przede mną! i to chyba najgorsze... on też bloguje. i właściwie jestem głupim chujem, bo tam zajrzałem. tak pewnie nadal żył bym sobie w błogiej nieświadomości... o co chodzi? hmmm, on - jak mówi - nie jest gotowy na uwiązanie... no tak, bo ja jestem strasznym łańcuchem...
nie wiem nawet, co chcę wyrazić bo tyle się we mnie kotłuje myśli, smutków, wściekłości, że werbalizacja jest utrudniona i boję się napisać czegoś, czego będę potem żałował...
nie umarło uczucie, nie umarła miłość... umarła wiara w człowieka.
serce w rozterce...
coś się psuje między Nami.
smutno mi
gejem i nie wiem, czy to aż taka atrakcja! Graphitowa skomentowała mnie, że więcej ludzi by tu zajrzało, gdybym wcześniej o tym powiedział. ale ja nie chcę, że by ludzie patrzyli na mnie przez pryzmat mojej orientacji! nie ukrywam się ale i się nie obnoszę ze swoim gejostwem
jak szaleni kochaliśmy się wczoraj, było ciepło i... hmmm...
ustalają mi się priorytety :-) i bynajmniej nie jest to sex!!! zaczynam rozumieć co to znaczy "być z kimś"... tylko nadal boję się emocjonalnego zaangażowania chociaż nie da się nie angażować mieszkając z Nim...