Archiwum 29 lipca 2003


lip 29 2003 pustynia
Komentarze: 3

pustynia jest dla mnie zjawiskiem fenomenalnym... od zawsze fascynowała, od zawsze była dla ludzi oczyszczeniem... to przez pustynię szli Żydzi z Egiptu do Ziemi Obiecanej, to na pustyni chronili sie prorocy, tam też Jezus przygotowywał się do działalności... a teraz ja mam taką pustynię, jakąś ciemną noc uczuć, emocji i całego mojego jestestwa... ale jest mi z tym dobrze! nagle zacząłem zastanawiać się nad sobą, nad zawartością mojego serca.

co w nim jest, jeszcze nie wiem. jest bardzo dużo ale na konkrety jeszcze za wcześnie... powoli dojdę do sedna... myślę o kilku dniach u zaprzyjaźnionych karmelitów, o świętym spokoju w cichej kaplicy gdzie moja dziwaczna duchowość będzie mogła trochę rozwinąć skrzydła. potrzebuję tego, bo inaczej to dzikie miasto zniszczy mnie do reszty...

on jest cały czas obok mnie. coraz bardziej oswajam się z nim, z jego obecnością, zapachem, ciepłem leżącego przy mnie ciała... tylko boję się trochę, że nie ma we mnie tego, co nazywa się miłością do drugiego człowieka... może za wcześnie, może za szybko to się toczy i ja nie nadążam sam za sobą. nie wiem. uwielbiam go, tylko że jest ta druga, zacieniona strona o której on nie wie i nieprędko się dowie. może nigdy... są takie miejsca gdzie nikt wchodzić nie powienien, nawet ktoś najbliższy... wiem jedno - potrzebuję czasu dla samego siebie...

kevin : :